Rodzina, ach, rodzina.

W polskim mamy wiele różnych powiedzeń określających rodzinę. A że dobrze wychodzi się tylko na zdjęciu, lub że się nie wybiera... a czy jest coś co łączy więzi rodzinne bardziej niż morderstwo? To pytanie zadaje sobie Rian Johnson w swoim najnowszym filmie "Na noże". Twórca "Ostatniego Jedi" i "Loopera" kieruje się w stronę zupełnie innego gatunku, decydując się na historię pełną detektywistycznych zagadek rodem z książek Agathy Christie. I mimo czysto rozrywkowego charakteru ma szansę na zaspokojenie wymagań nawet tych wybrednych widzów.

Harlan Thrombey, poczytny autor kryminałów zostaje znaleziony martwy przez gosposię dzień po swoich 85 urodzinach. Jego rodzina wydaje się być absolutnie zdruzgotana. Śledztwo prowadzi Benoit Blanc (Daniel Craig), prywatny detektyw, który zostaje anonimowo zatrudniony, by rozwikłać tę wyjątkowo krwawą zagadkę. A podejrzany jest absolutnie każdy, bowiem członkowie rodziny Thrombeyów mieli wiele powodów, by doprowadzić do śmierci nestora rodu. Rozpoczyna się szczegółowe dochodzenie, które odkrywa prawdziwe oblicze pozornie kochającej się familii.


Zamknięci w starej willi dzieci i wnuki pisarza ścierają się ze sobą stając do walki o spadek po zmarłym. Nietypowe metody detektywa Blanca obnażają ich prawdziwe, chciwe ja, które udowadnia, że tak naprawdę każdy z nich ma swoje za uszami i nie cofnie się przed niczym, żeby uszczknąć choć trochę z fortuny Harlana. Pośrodku całego zamieszania stoi Ana de Armas w roli pielęgniarki starszego pana, najbardziej szczerej i bezinteresownej osoby z całej tej gromady bogaczy, która podejmuje niebezpieczną grę mającą na celu odnalezienie mordercy. 

Johnson do swojej produkcji skrzyknął grupę znakomitych aktorów, którzy wydają się bawić wyśmienicie swoimi rolami. Mamy tu choćby Toni Colette w roli pretensjonalnej influencerki, Michaela Shannona jako ignorowanego młodszego brata i wspomnianego już Daniela Craiga, który swoim nonszalanckim zachowaniem i sztucznym akcentem stara się wywęszyć sprawcę. Postacie są przerysowane, ale o to właśnie chodzi. Sprawny montaż idzie w parze ze świetnym aktorstwem, a cała intryga po prostu się klei i nie sprawia wrażenia naciąganej. Cała produkcja tak naprawdę bawi się gatunkiem, nie należy więc brać jej przesadnie poważnie. Nie oznacza to jednak braku emocji, wręcz przeciwnie, reżyser co rusz rzuca w nas plot twistem rozładowującym napięcie, czy też podsuwa nowe tropy w śledztwie. Widz staje się częścią dochodzenia, a cały seans sprawia po prostu przyjemność.

"Na noże" jest filmem komercyjnym, nie brak mu jednak lekkości i świeżości. Rzuca trochę inne światło na gatunek jakim jest kryminał, a znakomita obsada sprawia, że ogląda się go z przyjemnością. Oczywiście należy traktować to jako niezobowiązujące kino rozrywkowe, na którym można zwyczajnie usiąść i się odprężyć.

Komentarze