Głód prawdy.

Agnieszka Holland to postać dość kontrowersyjna. Nie stroni od polityki i mocno angażuje się w życie społeczne Polski. Swoje produkcje prezentowała już na całym świecie zdobywając wiele nagród. Po 2-letniej przerwie powraca z "Obywatelem Jonesem", filmem mocno związanym z polityką, który święcił triumfy na tegorocznym festiwalu w Gdyni pokonując m.in. "Boże Ciało"  Jana Komasy.


Fabuła produkcji umiejscowiona zostaje w latach 30. XX w. Holland przedstawia losy niejakiego Garetha Jonesa (w tej roli James Norton) – byłego asystenta brytyjskiego premiera Davida Lloyda George'a, który dzięki koneksjom może poznawać osobistości o najwyższej randze politycznej (jak choćby Hitler). Po otrzymaniu wizy dostaje się na teren ZSRR. Początkowo jego głównym celem jest wywiad z Józefem Stalinem i rozmowa na temat budżetu kraju i jego szybkiego rozwoju, ale później dzięki głosom znajomych, odkrywa sekret działań Związku Radzieckiego na Ukrainie. Ignorując zakaz wyjazdów poza Moskwę, udaje mu się załatwić podróż na zachód. Na miejscu wyrywa się spod opieki swego radzieckiego "opiekuna" i ucieka w głąb republiki, by poznać prawdę o mieszkańcach Ukrainy i zabijającym ich przeraźliwym głodzie.

Jones to chłopak z walijskiej prowincji, nieobeznany jeszcze w wielkim świecie polityki. Jego naiwność i prostolinijność nie idą w parze z twardą grą na najwyższych szczeblach władzy. Moskwa uczy go pewności siebie, wprowadza w tajniki politycznych gierek i intryg, sekretów i zatajania prawdy, przeciwko czemu młody dziennikarz otwarcie się buntuje. Jego oczom ukazuje się potworna rzeczywistość, w której ludzie masową giną każdego dnia a ci, którzy jeszcze ostali się przy życiu sięgają po niewyobrażalne środki, by nie skończyć martwym. Poznając prawdę Jones chce nieść ją reszcie świata, jednakże wyrachowani przywódcy z Zachodu, zajęci układami, nie widzą potrzeby ujawniania tej tragicznej historii.

Losy Ukrainy i jej mieszkańców to losy niewyobrażalnego cierpienia, o których nie powinno się dać zapomnieć. Niestety, w "Obywatelu..." wbrew pozorom zajmują one rolę poboczną, mającą być jakoby tłem do historii o Jonesie i jego poszukiwaniu dziennikarskiej prawdy. Mężczyzna jednak jest przedstawiony w sposób spłaszczony i szalenie monotonny. Brak mu jakichkolwiek głębszych emocji, jest sflaczały i banalnie naiwny w swoich postulatach. Jego śledztwo zamiast wciągać przypomina wyjątkowo nieciekawą lekcję historii w szkole, z której natychmiast chce się wyjść. Zamiast skupić się na wątku Ukrainy, większość seansu można obserwować potyczki słowne między dziennikarzami i politykami, a końcówka, posługując się postacią George'a Orwella, dobitnie tłumaczy widzom co reżyserka miała tak naprawdę na myśli. Nie ma ciekawych postaci drugoplanowych, oprócz scen głodu nie ma innych wątków, które byłyby w jakikolwiek sposób interesujące. "Obywatel Jones" nie zawodzi jedynie na poziomie montażu, reszta jednak prezentuje się jałowo i niezgrabnie.

Komentarze