Smętna pop ballada.

Brady Corbet to młody twórca, którego bardziej można kojarzyć z ról w "Funny games" czy też "Melancholii". Nie zdążył jeszcze szturmem zdobyć sympatii widzów, widać jednak, że bardzo chce stać się rozpoznawalny i próbuje tego dokonać swoim najnowszym dziełem, "Vox Lux", do którego zaangażował wspaniałą Natalie Portman i niezawodnego Jude'a Law. "Vox lux" to w najprostszym tłumaczeniu "głos światła". Czy Natalie Portman rozświetli mnie swoim głosem?

Historię Celeste poznajemy z perspektywy narratora, którym jest nikt inny jak... Willem Dafoe. Jej losy rozpoczynają się na przełomie 1999 i 2000 roku, u progu nowego stulecia, kiedy bohaterka była jeszcze nastolatką bez żadnego pomysłu na swoją przyszłość. Życie dziewczynki, jak i oczywiście cały film, podzielone zostaje na 4 akty (razem z prologiem i epilogiem). Niewyobrażalna tragedia wstrząsa życiem dziewczyny, a jednocześnie podaruje jej szansę na nowe życie oraz na rozpoczęcie kariery w świecie muzyki. Skromna i nieśmiała Celeste, która przez chwilę otarła się o śmierć, razem ze starszą siostrą rozpoczyna podróż w głąb muzycznego uniwersum, bezpowrotnie tracąc swoją niewinność i starając się zapomnieć o swojej przeszłości. Pytanie czy jej kariera ma w ogóle szansę się utrzymać?


Przede wszystkim "Vox Lux" ma wyglądać, ma błyszczeć, ma być brokatowy jak gwiazdy muzyki pop. I taki efekt osiąga bez większego problemu, głównie dzięki świetnej pracy kamery. Niezwykle podobał mi się zabieg z narratorem. I mówię to z niemałym zdziwieniem, bowiem nie przepadam za tą formą prowadzenia fabuły. Sposób przedstawienia postaci przez Dafoe niewątpliwie dodaje jej głębi i znacznie poszerza tę historię. Podzielenie filmu na części nie jest nowinką, jednak wprowadza element świeżości. No i ta muzyka... bardzo dobra już od samego początku. Portman po raz kolejny pokazuje, że jest w stanie poradzić sobie z każdą rolą, nie wiadomo jak dziwaczną. A postać Celeste do zwyczajnych na pewno nie należy. Ekstrawagancka, momentami bezczelna, szalona, paradująca w błyszczących ciuchach, ale w głębi przerażona, nawet po wielu latach na scenie przeżywająca swoje występy. Sława i pieniądze pokonały ją, tak jak i wiele amerykańskich gwiazdek. Ciężko mi to pisać, lecz Jude Law nie dorasta jej tutaj do pięt. Dostrzegam za to potencjał w Raffey Cassidy grającą córkę piosenkarki (a także samą piosenkarkę w wieku nastoletnim). Dziewczyna przez cały czas trzymała poziom i godnie dopełniała Portman na ekranie. 

Zawsze po rozpoczęciu seansu mówię do siebie "to będzie świetny film" i staram się tak na niego patrzeć przez cały czas, choćby wyglądał niezachęcająco. Tutaj, nie ukrywam, do kina przyciągnął mnie trailer, który nie mówi o filmie tak naprawdę nic konkretnego a do tego wydaje się po prostu dziwny. Na "Vox Lux" byłam w weekend, a do tej pory nie jestem w stanie określić o czym tak naprawdę on był. Z perspektywy czasu wydaje się, że zwiastun, mimo, że nie przedstawiał nic, był zlepkiem najbardziej intrygujących dialogów i scen z całego dzieła. Pomimo pięknej wizualnej otoczki i ciekawej muzyki nie jesteśmy w stanie wyciągnąć z niego w sumie... nic. Czy to film o kondycji show biznesu? Może... Czy to film o złu świata mającym wyraz choćby w atakach terrorystycznym? Czemu nie... Czy to film o niestabilnej piosenkarce? Hmmm... A może to po prostu refleksja narratora na temat młodej Amerykanki, która otarła się o śmierć? A bo ja wiem... 

Corbet za bardzo kombinuje, tak naprawdę chcąc ukręcić bicz z piasku. Preludium, choć niezwykle intrygujące, nijak się ma do tandetnego przydługiego epilogu. Górnolotne hasła wykrzykiwane przez Portman kompletnie nie odzwierciedlają charakteru młodej Cassidy: a nie mamy sposobu by nawet dojrzeć jak Celeste zmienia się przez 17 lat, które rozdzielają jedną część o drugiej. Bardzo chciałam dać temu filmowi szansę, ale jak można ocenić ten twór, w którym chyba sam reżyser nie wie co chce przedstawić? Wizualna część nie dorównuje scenariuszowi, który jest niedopracowany i płaski. "Vox Lux" pragnie być jak popowy hit, który wprawi nas w dobry nastrój. W rezultacie otrzymujemy mix dziwnych scen, które nie mogą zdecydować się co chcą nam powiedzieć.

Komentarze