Fantastyczny Kapitan i jego ferajna.

"Captain Fantastic" to film, po którym tak naprawdę nie wiadomo czego się spodziewać. Aktualnie na ekranie, ma niestety duże szanse na przejście bez większego echa. Ekscentryczny, ale przy okazji przemyślany obraz Matta Rossa okazuje się być mieszanką najróżniejszych emocji, która w bardzo trafny sposób prócz uśmiechu na twarzy wywołuje w głowie skrajne uczucia i zmusza do refleksji.

A do czynienia mamy z sytuacją co najmniej... nietuzinkową. Ben (genialny Viggo Mortensen), hipis o długiej brodzie i szalonych ciuchach, żyje ze swoją rodziną w lesie. Dzieci polują, wspinają się po skałach, w wolnym czasie ćwiczą sztuki walki i szlifują białą broń, którą posługują się wyśmienicie. Internet, telefony, telewizja i ogólnie szeroko pojęta "cywilizacja" są im obce. Ben jest dla nich trenerem i swego rodzaju mentorem. Surowym okiem szkoli swoje siedmioro pociech z zakresu fizyki, astronomii czy historii. Przy okazji dba też o to, by nie miały braków w edukacji i wyrażały się poprawną angielszczyzną. Każdego traktuje tak samo i stara się szczerze odpowiadać nawet na najbardziej krępujące pytania. Z początku to całe życie wydaje się przerysowane, dziwaczne, przypomina prawdziwą hipisowską komunę (które nadal powstają nie tylko w USA) i niekoniecznie do nas przemawia, z czasem jednak wszystko staje się coraz bardziej klarowne. Nikt nie chodzi smutny, nie ma śladów przemocy, ferajna wydaje się prawdziwie szczęśliwa. Wszyscy członkowie rodziny stanowią niezwykle kolorową i nietypową całość.

Utopia Bena zostaje w pewnym momencie wystawiona na próbę - próbę chyba najtrudniejszą w jego życiu. Jego rodzina musi wyrwać się z leśnych ostępów, zmierzyć się z nieznanym i wyruszyć w podróż do cywilizacji. I tu pojawia się wątek, który stanowi największą wartość filmu: Ben w przeszłości świadomie odrzucił wartości i zasady, którymi rządzą się kapitalistyczne Stany Zjednoczone, jego dzieci jednak nie mają o nich zielonego pojęcia; wychowane w buszu znają podstawy samoobrony i esperanto, jednak w zderzeniu z kuzynami z miejsca przegrywają, ponieważ nie wiedzą co to coca-cola czy adidasy. Strzelanie z łuku czy recytowanie Karty Praw nie sprawdza się w "prawdziwym świecie", a najstarszy z synów (świetnie zagrany przez George'a MacKaya) skonfrontowany z przypadkową dziewczyną na campingu sprawia wrażenie kompletnie oderwanego od rzeczywistości. Kiedy jedna z córek pyta dlaczego ludzie w banku są tacy otyli można pomyśleć: "co to za szaleństwo, czy to jakiś żart?". "Captain Fantastic" trafnie zestawia elementy humorystyczne z dramatycznymi: w jednym momencie stawia przed nami refleksję na temat współczesnego świata, by za chwilę pokazać ucieczkę busem po autostradzie.


Co wspaniałe, "Captain Fantastic" nie daje nam jasnej odpowiedzi, co jest dobre, jak powinniśmy się zachowywać. Nie prawi morałów, nie udziela kazań. Zderzając nas z dwoma tak bardzo odmiennymi światami (nonkonformizm Bena kontra "reszta świata") toruje drogę refleksjom i otwiera przestrzeń na dyskusje i przemyślenia. Dzieci, choć związane z ojcem i przyzwyczajone do swojego dzikiego stylu życia, nie mogą świadomie odrzucić kapitalistycznych wartości, bo nie wiedzą nawet na czym one polegają. Z kolei cywilizowany świat zostaje brutalnie przez Rossa zrównany z ziemią, obnażając wszelkie jego wady. Niesamowite starcie dwóch kompletnie odmiennych perspektyw, choć udane, czasem zostaje przejaskrawione do granic możliwości, co nieco burzy percepcję filmu, niemniej, nie odbiera przyjemności z seansu.

To bardzo mądry film z mądrym (choć może wydawać się, że banalnym) przesłaniem - dobro dziecka powinno być dla rodzica najważniejszym i niepodważalnym priorytetem. Ben ostatecznie musi skonfrontować się z rzeczywistością, która, choć tak bardzo przez niego znienawidzona, jest potrzebna jego dzieciom do odróżnienia dobra od zła. "Captain Fantastic", mimo iż nieco naiwny i dość przerysowany pokazuje życie w utopii, która, stojąc w opozycji do znanego nam co dzień świata, demaskuje jego największe wady. W zalewie ostatniej mierności, która króluje w kinach i nie oferuje nic interesującego, to jeden z ciekawszych filmów, który zdecydowanie polecam.

Komentarze